czwartek, 4 lipca 2024

Jakub Żulczyk "Dawno temu w Warszawie"

 

Oczywiście połknąłem tę książkę! Podobnie jak poprzednie. W głowie zrodziło mi się takie figlarne hasło: Jakub Żulczyk Quentinem Tarantino polskiej literatury. Czyżby? Eeee...., chyba nie! Quentin bawi, parodiuje, epatuje wulkanami krwi, aby wyśmiać, obnażyć amerykański kicz. U Jakuba jest głębia. Jest refleksja. Brudna, zbita, pokaleczona, naćpana, zadźgana, odarta z resztek godności - refleksja. Zawsze wielkie wrażenie robi na mnie słuch społeczny autora, a co za tym idzie pełen naturalizmu język, którym się posługuje w swoich powieściach. Tutaj oczywiście króluje Dario, który zapewne stał się już, cóż że psychopatyczną, ale ikoną popkultury. Równie fenomenalnie narysowana jest postać niejakiego Kurtki ("Wiesz o co chodzi?"). Nawiasem mówiąc, ciekawe, czy autentyczny "Duch z Żuromina" handlujący fentanylem, zawdzięcza swą ksywę żulczykowemu Jackowi Niteckiemu? Jeżeli jest na odwrót, to potwierdza to jedynie tezę o świetnym reaserchu dokonanym przez pisarza. Podziemny światek Warszawki daje również autorowi pretekst do niezbyt skrzętnie zawoalowanych aluzji do polskich postaci i wydarzeń politycznych i społecznych czasu pandemii. Zło obnaża zło. A czy zło jak zwykle przegrywa? Sprawdźcie sami!

Ocena: 6

(Wydawnictwo Świat Książki; Warszawa 2023; stron: 795)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz