niedziela, 25 listopada 2018

Yuval Noah Harari "Sapiens"



"70 tysięcy lat temu homo sapiens był wciąż niewiele znaczącym zwierzęciem żyjącym własnym życiem z pewnym zakątku Afryki. W ciągu następnych tysiącleci wyrósł na pana całej planety i postrach ekosystemu. Dziś stoi na progu osiągnięcia statusu boga, gotów dostąpić nie tylko wiecznej młodości, ale i boskich władz tworzenia i niszczenia"- czytamy w posłowiu do "Sapiens"...
Czy jednak, jako gatunek, jesteśmy przygotowani na tak wielką zmianę? Czy to wszystko, co osiągnęliśmy, nie wymyka nam się spod kontroli? Czy tak wielki postęp, osiągnięty w bardzo krótkim, biorąc pod uwagę historię istnienia życia na naszej planecie, nie doprowadzi w rezultacie do kresu naszego gatunku? I przede wszystkim, jaką cenę za nasz rozwój musiały zapłacić wszystkie te organizmy, które miały nieszczęście zetknąć się z homo sapiens?
Na wszystkie te pytania stara się odpowiedzieć w swojej książce Yuval Noah Harari. I przyznać muszę, że czyni to w sposób doskonały. Dawno żadna książka nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia i  nie skłoniła do tylu przemyśleń. Tę całkiem niemałą rozprawę naukową. mimo ogromu informacji, czyta się jak fascynującą powieść. Trudno uwierzyć, że głównymi bohaterami, wciąż szukającymi szczęścia, pozostawiającymi za sobą jednak głównie pustkę i zniszczenie, jesteśmy my sami. Jak daleko jeszcze jesteśmy w stanie pójść, chcąc coraz więcej, wyżej i mocniej? I czy cena, którą płaci za to cała nasza planeta nie jest przypadkiem zbyt wysoka, tym bardziej, że badacze wcale nie są pewni, czy pojedynczy człowiek jest obecnie bardziej szczęśliwy niż w czasach, kiedy żyliśmy jako zbieracze-łowcy?
Może warto na chwilę zatrzymać się nad tą lekturą, zanim okaże się, że w pędzie ku własnej boskości zatraciliśmy się tak bardzo, że z homo sapiens tak naprawdę niewiele już w nas pozostało...

Ocena: 6

(Wydawnictwo PWN, Warszawa 2014, stron 518)

piątek, 2 listopada 2018

Kristin Hannah "Słowik"

Tę książkę czytałem baaardzo długo, ale tylko dlatego, że nawał pracy mnie przytłoczył. W ogóle czyta się dobrze, chociaż moje odczucia ewoluowały od postrzegania "Słowika" w kategoriach babskiej literatury, poprzez nabranie szacunku dla bohaterek, aż do zrozumienia, że wojna zawsze jest okrutna i wyniszczająca. Ta ostatnia konstatacja może wydawać się truizmem, ale muszę przyznać, że jako adept polskiej i rosyjskiej literatury wojennej, wzorowy uczeń na lekcjach historii, podchodziłem do opisywanej w książce traumy na terytorium okupowanej Francji z lekkim pobłażaniem. "Cóż oni mogli wycierpieć?", "Gdzie im do Nas?" Błąd. Polski egocentryzm. I to już jest wystarczający powód, aby poczytać o siostrach Rossignol. 
Poza tym, Kristin Hannah prezentuje dwa oblicza patriotyzmu. Patriotyzmu, który ma różne źródła. Jedno, to młodzieńcza wściekłość, drugie, to przyzwoitość. I jest to postawa, która nie szuka poklasku, nie zdobi się w barwy narodowe, jest wręcz ukryta...., ale jest - z krwi i kości. O ilu takich bohaterach jak siostry Słowik nigdy się nie dowiemy?

P.S. Słowa te piszę w Dzień Zaduszny i chylę czoła przed moimi Babciami i Dziadkami, którzy to wszystko przetrwali i ponad wszystko chcieli żyć pięknie.

Ocena: 5

(Wydawnictwo Świat Książki - Warszawa 2016, stron: 555)