piątek, 2 listopada 2018

Kristin Hannah "Słowik"

Tę książkę czytałem baaardzo długo, ale tylko dlatego, że nawał pracy mnie przytłoczył. W ogóle czyta się dobrze, chociaż moje odczucia ewoluowały od postrzegania "Słowika" w kategoriach babskiej literatury, poprzez nabranie szacunku dla bohaterek, aż do zrozumienia, że wojna zawsze jest okrutna i wyniszczająca. Ta ostatnia konstatacja może wydawać się truizmem, ale muszę przyznać, że jako adept polskiej i rosyjskiej literatury wojennej, wzorowy uczeń na lekcjach historii, podchodziłem do opisywanej w książce traumy na terytorium okupowanej Francji z lekkim pobłażaniem. "Cóż oni mogli wycierpieć?", "Gdzie im do Nas?" Błąd. Polski egocentryzm. I to już jest wystarczający powód, aby poczytać o siostrach Rossignol. 
Poza tym, Kristin Hannah prezentuje dwa oblicza patriotyzmu. Patriotyzmu, który ma różne źródła. Jedno, to młodzieńcza wściekłość, drugie, to przyzwoitość. I jest to postawa, która nie szuka poklasku, nie zdobi się w barwy narodowe, jest wręcz ukryta...., ale jest - z krwi i kości. O ilu takich bohaterach jak siostry Słowik nigdy się nie dowiemy?

P.S. Słowa te piszę w Dzień Zaduszny i chylę czoła przed moimi Babciami i Dziadkami, którzy to wszystko przetrwali i ponad wszystko chcieli żyć pięknie.

Ocena: 5

(Wydawnictwo Świat Książki - Warszawa 2016, stron: 555)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz