sobota, 28 października 2017

Anna Dziewit- Meller "Panny, Dziewuchy, Dziewczyny - historia w spódnicy"

Godzina czytania - bo to bajka. Bo to książeczka, żeby z dzieckiem (takim 8 - 12 lat) zasiąść i historią zarazić, bakcyla sprzedać. Żeby dziecina pytanie zadała, żeby odpowiedzieć, poszerzyć, do źródeł właściwych skierować. Naprawdę fajne i ujmujące. Jak to się mówi - "jestem idolem" A. Dziewit- Meller, ale ... pytanie zasadnicze: Czy są jeszcze takie dzieci, co wysłuchać lektury zechcą, co chłoną słowo czytano- pisane? Robię w dzieciach  i prywatnie i zawodowo i jakoś coraz trudniej dostrzec światełko w tunelu.

Ocena: 5
(Wydawnictwo ZNAK emotikon Kraków 2017, stron 156)

Dan Brown "Początek"

Replikanci nadciągają! Uwaga!!! Philip K. Dick urasta do miana największego wizjonera najnowszej historii.
Siódme Królestwo - Technium - albo nas zabije, albo nas wzmocni. Langdon odczuwa smutek z powodu zaplanowanego samozniszczenia komputer o ksywie Winston?! Wysoko postawione w hierarchii społecznej osobistości robią coming-out!
Tym razem zawiodłem się okrutnie. "Pan Samochodzik dla dorosłych" nie dorasta oryginałowi do pięt. Przez 500 stron człowiek czeka na ujawnienie wielkiej tajemnicy istnienia, ... a tu dosłownie nic! Nawet to, co dodawało wartości książkom Browna, choćby w "Inferno", czy w "Zaginionym symbolu" - czyli prezentacja ciekawostek i zabytków, odpowiednio Florencji i Waszyngtonu - jest na marnym poziomie. A to przecież Barcelona! Piękna Barcelona.
Marketing świetny. Książka słaba.

Ocena: 2
(Wydawnictwo Sonia Draga, stron 572, tyt. oryginału: "ORIGIN"

środa, 11 października 2017

Manuela Gretkowska "Na linii świata"

Lubię, podziwiam język i wyobraźnię, ale nie zrozumiałem przekazu. Cóż, zdarza się, choć przeczytałem jednym tchem. Trochę dziwnie się czuję. Dlatego, o czym jest to dzieło, powie sama autorka: "Nie napisałam tej książki pod wpływem impulsu. Raczej długiej obserwacji tego, jak się kończy nasz najlepszy ze światów - nowoczesność. Doszliśmy do kresu w polityce i nauce, wyczerpaliśmy formuły na własne życie i miłość. Demokracja nie nadąża za zmianami. Pewien model społeczny, rodzinny się wyczerpał. Nic nie jest takie, jakie było kiedyś, ani takie, jakie wierzyliśmy, że powinno być. Jesteśmy na ziemi niczyjej. Z tej wolności i tych lęków powstała moja książka."
Dla mnie "Na linii świata" oscyluje gdzieś pomiędzy Houellebecq'em a Vian'em i może dlatego nie mogę odnaleźć się w tej niszy pomiędzy political fiction a surrealizmem. Poprzednie pozycje autorstwa Gretkowskiej, jakie miałem przyjemność przeczytać ("Kobieta i mężczyźni", "Polka", Trans"), odebrałem jako książki o wiele mocniej osadzone w rzeczywistości. To zapewne powód mojego pełnego zachwytu dla wyobraźni autorki, no i ten nietuzinkowy język"
"Sczepieni przeturlali się po mchu. Natasza krzyczała mu w usta. Jej wagina była korytarzem orgazmów. Przestała się bać. Przestała patrzeć na siebie cudzym spojrzeniem. Czy jest wystarczająco dobra? A piersi, nogi, czy są dobre? W porównaniu z ... Już nie była tą, na którą patrzą, wijącą się w pozach dopasowanych dopasowanych do ich pragnień. "Jestem ... która jestem" - biblijne słowa, ksywa Boga, pasowałaby najlepiej. Nikt na nią nie patrzył, ona była patrzeniem. Jej oko było w jaskini macicy. Głęboko pod ziemią. Mężczyzna orał ją i oddawał ziemi (...)"
Ocena: 4 (to kara za moją tępotę)

(Wydawnictwo ZNAK litera nova Kraków 2017, stron 304)

środa, 4 października 2017

Maria Nurowska "Dziesięć godzin"

Fagot, Woland, Asasello i Behemot powracają!
Bohaterowie legendarnego "Mistrza i Małgorzaty", przyśnieni przez Marię Nurowską, otrzymują zadanie zniszczenie reżimu Prezesa, funkcjonującego w Polsce - anno Domini 2016. Fagot chce uratować ostatniego uczciwego człowieka na Ziemi - Józefa Piniora. Dla tych, którzy czytali pierwowzór, sposoby szatańskie są znane - niepozbawione humoru i sadyzmu. Ci, którzy nie czytali, niech natychmiast naprawią ten błąd!
W tle,oczywiście szalony wątek miłosny, choć trochę bez pomysłu na zakończenie. Książka jest odważna i obrazoburcza, i przyznam, że nie spodziewałem się, że po ponad ćwierćwieczu Wolnej Polski, będę musiał przedstawiać ją w tej kategorii. Jeszcze kilka lat temu mogłaby być uznana za satyrę polityczną. Jedni czytelnicy odbiorą ją jak dobrą raperską przeróbkę "evergreen'a", zaś inni kwalifikującą się na indeks i stos. O tempores! O mores!
Ocena: 4
(Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, stron 263)