piątek, 5 lipca 2024

Lidia Ostałowska "Farby wodne"


 Wojciech Tochman "Historia na śmierć i życie", to punkt wyjścia do zakupienia i przeczytania "Farb wodnych". Mój ulubiony reportażysta dokończył pracę Lidii Ostałowskiej po jej śmierci. Bazując na ogromie materiału zebranego przez autorkę, oddał jej hołd, jednocześnie stawiając kilka mocnych i trudnych pytań odnoszących się do polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Powróćmy jednak do głównego bohatera niniejszego wpisu - reportażu "Farby wodne". Rzecz opiera się o postać Diny Gottliebowej - Żydówki z Brna. Dina była akwarelistką. Dzięki talentowi przeżyła Auschwitz. Została zaangażowana przez doktora Mengele do, pisząc w skrócie, ilustrowania jego zbrodni, które "lekarz" nazywał pracą. Rysunki Diny miały być wykorzystane w planowanych wydaniach książek "Anioła Śmierci". W ramach swojej obozowej służby artystka popełniła również kilka portretów osób pochodzenia romskiego. Owe prace, już po wyzwoleniu, w przypadkowy sposób trafiają do Muzeum Auschwitz. I tutaj zaczynają rozwijać się dwa wątki:
  1. Walka Diny (teraz już pani Babbitt) o odzyskanie akwareli, którą bez skutku toczy do śmierci;
  2. Całkowite wyparcie przez ludzkość faktu, iż Romowie ulegli podobnej hekatombie jak Żydzi. Dlaczego tak się stało? Jaką w tym wszystkim rolę odgrywa współczesna homofobia oraz tradycja i zwyczaje Romskie?
Przy okazji tych dywagacji poznajemy tragiczne losy wielu osób i wielu rodzin. Dowiadujemy się jeszcze więcej o koszmarze Auschwitz, Marszu Śmierci i różnych traumach Ocalałych.
Niesamowity reportaż, który koniecznie trzeba przeczytać, żeby móc zabrać głos w jakiejkolwiek dyskusji o Zagładzie.

P.S. Fenomenalny i nieoczywisty wątek związany z disneyowską "Królewną Śnieżką i siedmioma krasnoludkami".

Ocena: 6

(Wydawnictwo Czarne; Wołowiec 2020; stron 225)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz