Gdybym miał moc sprawczą tworzenia nowych trendów literackich, to na wzór srebrno ekranowego "Kina moralnego niepokoju", stworzyłbym "Prozę Wielkiego Wkur...u" Tak, tak. Dosadnie, wulgarnie, krótko. Ziemowit Szczerek dołącza w swej opatulonej w political fiction złości do Eustachego Rylskiego, z jego "Blaskiem" i Jakuba Żulczyka z "Czarnym słońcem", a przecież nie jestem w stanie czytać wszystkiego. Wymienieni autorzy tworzą mniej lub bardziej wyimaginowane Polski. Polski przyszłości niedalekiej, nadciągającej, groźnej, prawicowo- faszystowskiej, z fałszywą i koniunkturalnie pojmowaną religijnością, katolicyzmem, tzw. "prawdziwych Polaków". Szczerek et consortes są wściekli na obecną sytuację w kraju i jednocześnie przejaskrawiając (a może nie?) możliwy scenariusz ewolucji naszego państwa, ostrzegają co domyślniejszych czytelników. Pozwalam sobie do nich się zaliczać, ale w tym samym momencie zadaję sobie pytania: Ilu nas jest? Ilu rozumie? Ilu się boi? Jak pokazują ostatnie wybory ... zbyt mało ....
Książkę poszatkowałem fiszkami i podkreśleniami, bo poza tym, że wciąga, bulwersuje, epatuje bebechami, krwią i wulgaryzmami, fragmenty po prostu zasługują na podkreślenie "wężykiem panie majster".
Pan Ziemowit bawi się narracją, podobnie jak Szczepan Twardoch. Opowiadaczem jest jakiś kobiecy byt nadprzyrodzony. Historia? Śmierć? Fortuna?
Jest sporo neologizmów i nowatorsko zaprezentowanych wizji zbliżającej się przyszłości odmalowanej brunatną farbą.
Teoretycznie autor może wyprzeć się wszystkiego, w sensie zanegować moje wnioski. przecież książka opowiada o Polsce, która z pomocą Aliantów (Anglii i Francji) wygrała szybko, w 1939 roku wojnę z Hitlerem. Nie wydarzył się Holocaust, nie wydarzył się PRL, a nasza ojczyzna stała się nie tylko przedmurzem chrześcijaństwa, ale też buforem dla Europy, stawiając tamę mrocznym Sowietom.
Wielkie Mrugnięcie Okiem!!!
Ocena: 6
(Wydawnictwo ZNAK litera nova; Kraków 2020; stron: 523)