niedziela, 7 czerwca 2020

Eustachy Rylski "Blask"



"Pomysł, by stanąć po stronie przegranych, po stronie tych, którzy po niespodziewanej zmianie systemu znaleźli się po niewłaściwej stronie rzeczywistości, by wyostrzyć roszczenia roszczących, frustracje sfrustrowanych, nienawiść nienawidzących, nobilitować niedołęstwo, gnuśność, uzasadnioną lub nieuzasadnioną bezradność, taki pomysł miało wielu przed nimi, obok nich, a nawet po nich."

Hmm...
Jeśli od siebie dodam, że jest to political fiction, to inteligentny czytelnik już wie do czego i kogo odnosi się powyższy cytat.
Powieść, jak zwykle u Rylskiego, nie jest łatwa. Poznaczyłem ją mnóstwem fiszek i podkreśleń, które wskazują błyskotliwe aluzje do obecnie nam panujących.

Właśnie! Aluzje! Za czasów PRL, kto pamięta, ten wie, że tak zwane "mruganie okiem" do publiczności było polską normą i fenomenem zarazem. Tylko Polak mógł pękać ze śmiechu na występie Janusza Gajosa, czy kabaretu TEY. Cudzoziemiec siedziałby jak mumia, nie wiedząc o co chodzi. Jednak jest istotna różnica pomiędzy "mruganiem" anty-systemowego performera , a "mruganiem" Eustachego Rylskiego. Drzewiej, ze śmiechu ryczała cała sala: Polak - katolik, Polak - ateista, opozycjonista, szef podstawowej organizacji partyjnej, a czasem również przebywający na sali służbowo - cenzor. Wróg był jeden, wspólny, zewnętrzny. Teraz, po pierwsze nikt się nie śmieje, a po drugie - przynajmniej połowa społeczeństwa nie rozumie przekazu. I to jest straszne. I o tym w sumie jest ta książka. I to właśnie ... nie (!) nie denerwuje, ale WKURWIA twórcę "Blasku".

Książka jest wydana w 2018 roku, a przecież właśnie teraz, anno Domini 2020 widać, jak bardzo "wyostrzono frustracje sfrustrowanych i nienawiść nienawidzących"

Żaden system zbudowany na złu i obłudzie długo nie przetrwał (relatywnie przynajmniej). Tylko po co nam te straty? Po co ta złość? Po co przegrane lata?
Głupota! Na szczęście jest "Blask"

Ocena: 6

(Wydawnictwo Wielka Litera; Warszawa 2018; stron: 375)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz