wtorek, 14 kwietnia 2020

Mariusz Szczygieł "Nie ma"

"Gottland" przeczytałem w 2007 roku (Boże! Jak ten czas leci!) Byłem zachwycony sprawnym reporterskim piórem pana Mariusza, godnym Mistrza Kapuścińskiego.
W 2010 roku przeczytałem "Zrób sobie raj". Moja atencja dla autora nie zmieniła się, ba wręcz okrzepła i kazała czekać na następne książki.
Jest rok 2020 i pozycja "Nie ma" zdobyła Nike 2019 oraz Nike Czytelników. I słusznie! Na mnie jednak nie wywarła wielkiego wrażenia. Być może dlatego, że też już zaczynam wchodzić w okres życia, w którym człowiek uświadamia sobie, że nie jest nieśmiertelny, że umrze, że za jakiś czas podczas sprawdzania obecności na hasło "Gibski!" ktoś odkrzyknie: "Nie ma!" Może dlatego...
Czytało się, jak zawsze Szczygła, obserwatora rzeczy ulotnych przyjemnie, ale nie "zapadło".
NIE MA "zapadło"

... ale naprawdę warto wyrobić sobie własne zdanie. Dla mnie na tym etapie życia:

Ocena: 4

(Wydawnictwo Dowody na Istnienie; Warszawa 2018; stron: 325)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz