piątek, 27 grudnia 2019

Tomasz Organek "Teoria opanowywania trwogi"

Debiut literacki znanego i skądinąd lubianego przeze mnie muzyka. Lubię go za całokształt, to znaczy ten całokształt do tej pory stanowiły: jego muzyka i wywiady. Teraz do pełnego obrazu lubienia doszła książka. Trzeba swoje zobaczyć, przeczytać i przetrawić żeby napisać taką powieść, tak zgrabnie posługiwać się bogactwem słowa. Trzeba chyba po prostu mieć te 40 plus i chwilę czasu na refleksją. Brawo! 
Gdyby "Teoria (...)" była filmem, nazwalibyśmy go kinem drogi. Para przemierzająca smutną Polskę intryguje. Pewnie każde z nas może w niej odnaleźć własne traumy, ale u mnie wystąpił dodatkowy efekt. Zdecydowanie to przez wrażenie jakie wywarło na mnie "Czarne słońce", bo postać Borysa utożsamiła mi się z Jakubem Żulczykiem. Po prostu czytałem "Borys" a widziałem Żulczyka. Może też dlatego, że momentami styl obu panów i ich wrażliwość są podobne.
Umiejętność opisywania prozy dnia, z mocnym akcentem na jej brzydotę, nieustannie mnie zachwyca.

Ocena: 5

(Wydawnictwo WAB; Warszawa 2019; stron 350)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz