niedziela, 18 marca 2018

Wojciech Jagielski "Na wschód od zachodu"

Opowieść o prawdziwych hipisach. 
Szczerze ..., dopiero z tej książki dowiedziałem się, że tacy istnieli (istnieją?). Prawdziwi, czyli tacy, którzy wyzbyli się własności, głosili miłość i ruszyli w pieszą wędrówkę na wschód ... do Indii, aby odnaleźć siebie i uwolnić się od stereotypów zachodniej cywilizacji. Wytrwali nieliczni. W dziele pana Jagielskiego poznajemy Świętego (rocznik 1945), który wyruszył z Holandii w dobie Lata Miłości i Kamal (rocznik ok. 1973). która, opuściła Warszawę na początku lat dziewięćdziesiątych. Żadne racjonalne przesłanki nie zmuszały ich do takiego kroku. Chociaż paradoksalnie to właśnie owa racjonalność i przewidywalność życia w dobrobycie pchnęła ich do podjęcia takiej decyzji. Dwa różne pokolenia, dwa różne systemy państw, w których się wychowali, właściwie dwa różne światy, a mimo to, wybrali ten trzeci... w ich mniemaniu prawdziwy. Oboje byli konsekwentni w swoim wyborze. Kto był bardziej ortodoksyjny? Kto wygrał, a kto stracił? I czy w rezultacie faktycznie nie wylądowali tylko na wschód od zachodu? Dla mnie to smutna i pouczająca opowieść. Czy po raz kolejny rewolucja pożarła własne dzieci? ... Dzieci Kwiaty... Sami oceńcie. 

Ocena: 5

(Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2018, stron 313)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz