poniedziałek, 24 lipca 2017

Mariusz Urbanek "Makuszyński - o jednym takim, któremu ukradziono słońce"

Można być ENDEKIEM i fajnym człowiekiem - taka głupiutka rymowanka przyszła mi do głowy po lekturze biografii Kornela. Im dłużej obserwuję polską politykę, tym bardziej jestem przekonany, że balansuję na granicy oksymoronu. Co zrobić, żeby pogodzić te skrajne postawy? Ano trzeba być dobrze wykształconym i mądrym, lubić ludzi, nie mieć kompleksów, za to posiadać dobre serce. Jednym słowem - nie można być ani troszkę frustratem. I to jest tylko jeden z powodów, dla których warto przeczytać tę książkę. Drugi jest czysto poznawczy. Ja, osobiście dopiero teraz poznałem Kornela Makuszyńskiego. Dowiedziałem się, że przede wszystkim był wziętym, cenionym i zamożnym dziennikarzem i krytykiem teatralnym. Był poetą, tekściarzem i duszą towarzystwa, który uwielbiał "słońce zamknięte w butelce" i bridge'a. Makuszyński swój autorytet zbudował samodzielnie i też warto prześledzić jak to zrobił. Jest wreszcie trzeci powód, smutny i ku przestrodze, który przemawia za dziełem Mariusza Urbanka. Autor zawarł jego skrót w tytule rozdziału XV - "Słońce w jego herbie powoli gasło". Opowieść o życiu wielkiego człowieka po drugiej wojnie światowej, którego dorobek, głupawy, podły i małostkowy reżim postanowił zatrzeć i zlekceważyć. Kornel Makuszyński umarł zapomniany i wyklęty przez komunistyczne państwo, ale ludzie wciąż go szanowali i kochali. Nie potrzebujemy już chyba więcej moralnych zwycięzców?
"Kornelowi zaś wszyscy (...) kłaniali się w pas, łącznie z młodymi skamandrytami. Co nie przeszkadzało im kpić z niego w szopkach i satyrach. Lechoń, Słonimski i Tuwim żartowali z Makuszyńskiego już w pierwszej ze swoich szopek noworocznych (na rok 1922), które błyskawicznie podbiły Warszawę. Kukiełka Marnela (skrzyżowanie Kornela z koniakiem Martell) Kakuszyńskiego deklarowała, że może pić z każdym, niezależnie od poglądów, pochodzenia i zajęcia: z Kasprowiczem i Ostrowskim, z Mackiewiczem i Nowaczyńskim, Winawerem i Perzyńskim, Gebethnerem i Grydzewskim, "z zecerem i etceterem". "Dostanę Polonię Restitutę - albo Astorię restauratę!(...)"
Ocena: 5
(Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, stron: 278)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz