piątek, 5 lipca 2024

Monika Sznajderman "Fałszerze pieprzu"

 

Są książki, których recenzować nie wolno, nie wypada. No bo jak oceniać czyjeś korzenie rodzinne, szczególnie tak pokręcone, jak u Moniki Sznajderman? Jeżeli dodam, że owa historia rodzinna dotknięta jest z jednej strony Holocaustem, z drugiej zaś nacjonalizmem polskiej rodziny ziemiańskiej, to chyba nie ma wątpliwości... Takich wyznań i zwierzeń oceniać nie należy! Mogę napisać jedno: To BARDZO MĄDRA książka.

"Czy obojętność może zabić? Albo słowo - czy zabija równie skutecznie jak kamień, siekiera albo orczyk, jak ogień podłożony w stodole? Dla wielu, jeśli nie dla większości Polaków ich żydowscy sąsiedzi przez stulecia istnieli wyłącznie jako punkt odniesienia dla ich własnych poglądów i uczuć: w wyjątkowych i najlepszych wypadkach jako cenna część ich osobistego świata, najczęściej zaś jako mroczny obiekt zazdrości i nienawiści, jako grzeszna projekcja wstrętu i pożądania, jako ekonomiczny problem, polityczna sprawa do załatwienia, jako mówiąc krótko, emanacja nieprzezwyciężalnej obcości, a nie jako prawdziwe ludzkie istnienia z krwi i kości," (strona 228)

(Wydawnictwo Czarne; Wołowiec: 2016; stron: 270)

Lidia Ostałowska "Farby wodne"


 Wojciech Tochman "Historia na śmierć i życie", to punkt wyjścia do zakupienia i przeczytania "Farb wodnych". Mój ulubiony reportażysta dokończył pracę Lidii Ostałowskiej po jej śmierci. Bazując na ogromie materiału zebranego przez autorkę, oddał jej hołd, jednocześnie stawiając kilka mocnych i trudnych pytań odnoszących się do polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Powróćmy jednak do głównego bohatera niniejszego wpisu - reportażu "Farby wodne". Rzecz opiera się o postać Diny Gottliebowej - Żydówki z Brna. Dina była akwarelistką. Dzięki talentowi przeżyła Auschwitz. Została zaangażowana przez doktora Mengele do, pisząc w skrócie, ilustrowania jego zbrodni, które "lekarz" nazywał pracą. Rysunki Diny miały być wykorzystane w planowanych wydaniach książek "Anioła Śmierci". W ramach swojej obozowej służby artystka popełniła również kilka portretów osób pochodzenia romskiego. Owe prace, już po wyzwoleniu, w przypadkowy sposób trafiają do Muzeum Auschwitz. I tutaj zaczynają rozwijać się dwa wątki:
  1. Walka Diny (teraz już pani Babbitt) o odzyskanie akwareli, którą bez skutku toczy do śmierci;
  2. Całkowite wyparcie przez ludzkość faktu, iż Romowie ulegli podobnej hekatombie jak Żydzi. Dlaczego tak się stało? Jaką w tym wszystkim rolę odgrywa współczesna homofobia oraz tradycja i zwyczaje Romskie?
Przy okazji tych dywagacji poznajemy tragiczne losy wielu osób i wielu rodzin. Dowiadujemy się jeszcze więcej o koszmarze Auschwitz, Marszu Śmierci i różnych traumach Ocalałych.
Niesamowity reportaż, który koniecznie trzeba przeczytać, żeby móc zabrać głos w jakiejkolwiek dyskusji o Zagładzie.

P.S. Fenomenalny i nieoczywisty wątek związany z disneyowską "Królewną Śnieżką i siedmioma krasnoludkami".

Ocena: 6

(Wydawnictwo Czarne; Wołowiec 2020; stron 225)

czwartek, 4 lipca 2024

Jakub Żulczyk "Dawno temu w Warszawie"

 

Oczywiście połknąłem tę książkę! Podobnie jak poprzednie. W głowie zrodziło mi się takie figlarne hasło: Jakub Żulczyk Quentinem Tarantino polskiej literatury. Czyżby? Eeee...., chyba nie! Quentin bawi, parodiuje, epatuje wulkanami krwi, aby wyśmiać, obnażyć amerykański kicz. U Jakuba jest głębia. Jest refleksja. Brudna, zbita, pokaleczona, naćpana, zadźgana, odarta z resztek godności - refleksja. Zawsze wielkie wrażenie robi na mnie słuch społeczny autora, a co za tym idzie pełen naturalizmu język, którym się posługuje w swoich powieściach. Tutaj oczywiście króluje Dario, który zapewne stał się już, cóż że psychopatyczną, ale ikoną popkultury. Równie fenomenalnie narysowana jest postać niejakiego Kurtki ("Wiesz o co chodzi?"). Nawiasem mówiąc, ciekawe, czy autentyczny "Duch z Żuromina" handlujący fentanylem, zawdzięcza swą ksywę żulczykowemu Jackowi Niteckiemu? Jeżeli jest na odwrót, to potwierdza to jedynie tezę o świetnym reaserchu dokonanym przez pisarza. Podziemny światek Warszawki daje również autorowi pretekst do niezbyt skrzętnie zawoalowanych aluzji do polskich postaci i wydarzeń politycznych i społecznych czasu pandemii. Zło obnaża zło. A czy zło jak zwykle przegrywa? Sprawdźcie sami!

Ocena: 6

(Wydawnictwo Świat Książki; Warszawa 2023; stron: 795)