Dzieła Kamili nie zapadają w pamięć. Po prostu je się czyta, bo to sprawia krótkotrwałą przyjemność, jak na przykład zjedzenie pączka. Są lepsze "lakbergi" i gorsze. Ten, mimo ciekawej intrygi, należy do tych drugich. Być może jest to skutkiem słabego tłumaczenia? Niemniej jednak, podobnie jak z pączkami... Jeżeli wpadnie mi coś w łapy autorstwa Kamili, to chętnie przeczytam.
Ocena: 3
(Wydawnictwo Czarna Owca; Warszawa 2020; stron: 566)