Czytam te Folletty z przyjemnością, choć schemat powtarzalny niczym cztery pory roku. Zawsze jest zły ksiądz i dobry mnich. W ogóle kościół jest przedstawiony jako "opium dla ludu". Ruja, poróbstwo i hipokryzja. Zawsze jest jakiś zdolny, ale biedny, który zawziętością swą zdobywa fortunę i kobietę. Jest wreszcie ONA!, niezależna, twarda, ale piękna i mądra i seksowna, która na końcu triumfuje. Oto własnie sekret sukcesu Folletta wśród czytelniczek. Feministka w średniowieczu... No cóż ..., ale skończę com zaczął.
Ocena: 4
(Wydawnictwo Albatros; Poznań 2021; stron: 958)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz