czwartek, 2 kwietnia 2020

Wojciech Tochman "Jakbyś kamień jadła"

"Mężczyzn nie ma. Tutejsi mężczyźni boją się, że ktoś (ofiara, która przeżyła) ich rozpozna i doniesie prokuratorom Międzynarodowego Trybunału: że tutaj są ci, którzy grali w nogę muzułmańskimi czaszkami, albo ci, co zmuszali muzułmańskich mężczyzn do odgryzania jąder innym muzułmańskim mężczyznom."

Kiedy przeczytałem powyższy fragment zdarzyły się dwie rzeczy, dwie myśli mnie dopadły. Pierwsza, to obraz Artura Żmijewskiego z "Psów II - Ostatnia krew", który uśmiechając się unosi tryumfalnie dwie odcięte ludzkie głowy. Druga, to osobiste reminiscencje z końca czerwca 1992 roku. Byłem wtedy świeżo upieczonym maturzystą. Słońce świeciło, zmieniał się ustrój, lało się piwo, życie piękne się zaczynało... Tymczasem tam, w Srebrenicy i okolicach życie umarło, nastało piekło niewyobrażalne. I uświadomiłem sobie jak powierzchownie, bez refleksji odbierałem wtedy ówczesne wydarzenia, które działy się tuż obok w Europie. Jeszcze niedawno pisałem pracę maturalną z literatury współczesnej o totalitaryzmach posługując się cytatami z literatury obozowej... jeszcze niedawno przeżywałem mocno wydarzenia rumuńskie po obaleniu dyktatury Ceausescu... Jeszcze niedawno organizowałem z koleżeństwem z liceum zbiórkę pieniędzy na pomoc Litwinom... A Bałkany? Bałkany jakoś..., no nie znajduję innego słowa..., umknęły mi... Teraz już wiem, że male egoizmy i egocentryzmy wygrały, Młodość, śliczne dziewczęta, wino owocowe. Dopiero Wojciech Tochman mi przypomniał, uświadomił. Zrobił to brutalnie, w krótkich reporterskich słowach. Powalił mnie, zawstydził i sprawił, że na pewno nie zapomnę. Tochman krzyczał o Armagedonie na terenach byłej Jugosławii już w 2001 roku. Do mnie dotarło dopiero teraz...
A opowieść Jasnej pozostanie ze mną na zawsze.

Ocena: 6

(Wydawnictwo Literackie; Kraków 2018; stron:148)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz