Fakt. Tytułu nie powstydziłby się żaden brukowiec. Tymczasem książka jest świetnie napisana i mówi o fundamentalnych sprawach. Reva Mann nie tylko jest córką londyńskiego rabina, ale też wnuczką Naczelnego Rabina Izraela. Po lekturze, która daje dużo wiedzy o żydowskim świecie, mam wrażenie, że dla autorki miała znaczenie przede wszystkim terapeutyczne. Ze skrajności w skrajność, w poszukiwaniu złotego środka. Zbuntowana nastolatka - Londyn - seks i narkotyki. Kilka lat później drugi biegun - Jerozolima - adeptka szkoły dla pobożnych kobiet, położna. Żona ortodoksyjnego Żyda, (Nieprawdopodobnie szczery obraz skrajnego podejścia do religii. Mnie powalił na kolana opis porodu). Matka trójki dzieci, która wyidealizowany plan zbudowania rodziny żyjącej zgodnie z przykazaniami Thory, przekształca w zdradę. Kochanka heroinisty i birbanta, który po tragicznej śmierci brata rzuca się w ramiona religii, paradoksalnie kosztem ramion Revy. Ta książka, to również dowód na to, że ani ultraprawica, ultralewica, ultra katolicyzm, ultra żydowskość, czy jakiekolwiek ultra, nie prowadzą o niczego dobrego. Niszczą jednostkę.
Ocena: 6
(Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 2015, stron 331, tłumaczenie: Maciej Świerkowski, tytuł oryginału: The Rabbi's Daughter. The Story of Sex, Drugs and Orthodoxy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz