Dla równowagi, od czasu do czasu, nie zaszkodzi odrobina klasyki. Nie mówiąc już o nadrabianiu "nienadrabialnych" zaległości.
W tej książce zachwyciła mnie perfekcyjna, tylko literaturze właściwa, umiejętność odmalowania klimatu epoki. Uwiodła mnie dogłębność wniknięcia we wnętrze człowieka (Jaszy Mazura), przedstawienia jego rozterek głębokich i płytkich dylematów. Czytając "Sztukmistrza" czułem się jakbym stał koło niego i brał udział w jego lubelsko- warszawskich przedsięwzięciach. I za to (kiedyś!) przyznawano Nobla (1978).Jest jeszcze jedna rzecz. Znalazłem podobieństwo w malowaniu/ kresce u Szczepana Twardocha po lekturze jego "Króla". To oczywiście komplement dla Twardocha. 😀
I kilka cytatów, zdań które rzuciły się w oczy i są według mnie evergreen,ami:
"Nawet tu, w Polsce, traktowano by mnie inaczej, gdyby moje nazwisko było sławne na zachodzie Europy. Rozumiesz, co do ciebie mówię?"
"Zostawiają wszystko i gdzieś sobie idą - mruknął do siebie. To cała Polska. I jeszcze narzekają, że kraj się rozpada. (...) Taki to kraj - mruczał - jedyne, co umieją, to buntować się co kilka lat i brzęczeć kajdanami."
"To nowe pokolenie wydaje się egoistyczne, nie uznaje ograniczeń i uważa, że należy mu się wszystko, czego dusza zapragnie."Ocena: 6
(Kolekcja Gazety Wyborczej, stron 182, tłumaczenie: Krystyna Szerer, tytuł oryginału: The Magician of Lublin)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz