Masłowskiej nie trzeba rozumieć. Trzeba ją kochać! Ja uwielbiam ją za jej słuch społeczny, językowy, za wnikliwość obserwacji, dostrzeganie najmniejszych detali. Czytając "Magiczną ranę" nie tylko widziałem w wyobraźni jej bohaterów, ale również, a może, przede wszystkim słyszałem co, i w jaki sposób mówią. Słyszałem barwy głosów i wyłapywałem wady wymowy. Niewielu autorów tak potrafi wykreować postaci, tym bardziej, że nie jest to zrobione wprost. Dla mnie ten świat lekko ociera się o surrealizm. Dotąd, wszystkie książki Doroty Masłowskiej czytałem z otwartą gębą, teraz ten efekt nie wystąpił ponieważ popełniłem błąd, przed który przestrzegała jedna z recenzentek na "fejsie" (czasem jednak warto przeczytać recenzję przed lekturą). NASTAWIŁEM SIĘ. Miałem olbrzymie oczekiwania. Myślałem, że będzie czytelniczy orgazm i ... przelicytowałem. Mimo, że książka jest świetna, nie dostąpiłem spełnienia.
Ocena: 5
(Wydawnictwo KARAKTER; Kraków 2024; stron: 156)