Jak to mówią: "Jaki Ojc - taka nać", że strawestuję. Wybitny ojciec, wybitna córka. Maria Peszek w wywiadzie rzece ze swoim tatą Janem. Nie ukrywam, że dla mnie artystą- geniuszem jest Jan, choć i Marii nic nie ujmuję, to po prostu nie moja bajka. Wiadomo, że charyzmatyczny artysta musi też być niezłym świrem i to się w tej rozmowie potwierdza. Jednak perspektywa córki jest inna, bardziej ponura, bo widziana nie przez widza, fana, ale małą dziewczynkę, która sporą część dzieciństwa poświęciła na martwienie się o ukochanego Tatę. (Czy wróci dzisiaj? Czy będzie pijany? A może pobity?, itd, itp.)
Mimo, że bardzo lubię konwersującą na łamach książki parę, zastanawiałem się, czy sam potrafiłbym tak rozmawiać ze swoimi dziećmi. (nie wspomnę już o dialogu mojego taty ze mną...) Ale nie! Moje dzieciaki znają z mitów i legend parę moich młodzieńczych wybryków, choć są one przecież ładnie opakowane i podane. Z pewnością, z biegiem czasu znacznie oddaliły się od prawdy absolutnej. Na taki ekshibicjonizm nie pozwoliłbym sobie. (No!, ale nie jestem artystą). Nie wiem czy to dobrze, czy źle? Czy jestem hipokrytą, czy dobrym tatą, który dba o swój autorytet? Chyba po prostu jestem zwolennikiem zasady, że przysłonięta nagość jest bardziej intrygująca, a poza tym...: "Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie!"
Ocena: 4
(Wydawnictwo Marginesy; Warszawa 2022, stron: 333)