Niech nie zmyli was tytuł. To bardzo piękna i straszna i trudna książka. Piękna, bo pisana trudnym do określenia "prozatorsko- poetyckim?" stylem. Bogactwo słów, metafor, epitetów wręcz oblepia człowieka. Z tych samych powodów ta książka jest trudna. Natłok słów każe ją smakować, czytać bardzo powoli. W przeciwnym wypadku staje się męcząca. Straszna, bo stosowanie w tej prozie środków poetyckich nie oznacza, że nie można o rzeczach złych powiedzieć dobitnie, wręcz naturalistycznie. Być może trudno zrozumie mój przekaz i nawet myślałem, żeby zilustrować mój tok rozumowania cytatami, jednak doszedłem do wniosku, że musiałbym, cytować całą książkę. Trudno wybrać idealny fragment. Pod tym względem dzieło jest doskonałe.
Świetną rzecz zrobił tłumacz - Wojciech Charchalis. Otóż, w swojej nocie nakreślił tło historyczne działań wojskowych Portugalii na terenie Angoli. To bardzo ułatwia lekturę.
To dzieło - cały czas in spe laureata literackiej Nagrody Nobla. To dzieło płynące z jego wnętrza. To dzieło lekarza, który jest ofiarą zespołu stresu pourazowego. To książka o tym, jak 25 miesięcy życia może wpłynąć na całą przyszłość jednostki.
Ocena: 5
(Wydawnictwo NOIR SUR BLANC; Warszawa 2021; stron: 221)